Staliśmy tak przez
pewien czas ciesząc się sobą, kiedy nagle poczułam na głowie zimne krople.
Równo unieśliśmy głowy w górę, padał deszcz. Siał panikę wśród turystów.
Wszyscy próbowali ścisnąć się jak najlepiej pod daszkami straganów. Kiedy
deszcz się nasilał, a krople stawały się coraz większe, nam uśmiechy nie
schodziły z twarzy. Harry przytulił mnie do siebie.
-Cieszę się, że tu
z tobą jestem. –wyszeptał mi do ucha.
Niektórzy ludzie
spoglądali na nas z uśmiechem, niektórzy patrzyli jak na idiotów. Nie
przeszkadzało mi to ani troszkę. Harry chwycił mój podbródek i uniósł go
delikatnie, po czym pocałował mnie w czoło, a następnie w usta. Zaśmiałam się
cicho. Wtedy chłopak chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął wzdłuż ulicy.
Dopiero teraz poczułam chłód, więc nieco przyśpieszyłam. Biegliśmy z głośnym
śmiechem, uciekając przed deszczem, pomimo tego, że byliśmy już całkiem mokrzy.
-Jest auto!
–powiedział nisko Styles.
Oparłam się o
drzwiczki samochodu przyglądając się jak mój facet starannie próbuje włożyć
kluczyki do zamka. Krople deszczu uporczywie spływały mi po twarzy. Wreszcie
drzwi się otworzyły. Pierwsza weszłam do tourbusa, był pusty i cichy, jednak
bardzo ciepły. Uśmiechnęłam i się odwróciłam w stronę Hazzy. Nastolatek potrząsnął głową, ochlapując mnie
przy tym wodą.
-Hazz! –krzyknęłam
ze śmiechem i zasłoniłam się rękoma.
-Wybacz.
–odwzajemnił mój śmiech, obdarzył mnie buziakiem i ruszył w stronę szafki.
Wyciągnął ręcznik i męską koszulkę. Podał mi ją.
-Może być?
–spytał, unosząc brwi.
Skinęłam głową i
założyłam włosy za ucho. Weszłam do łazienki, zdjęłam ubranie, pozostawiając na
sobie tylko czarne, koronkowe majtki i wytarłam mokre włosy w ręcznik.
Zarzuciłam na siebie koszulkę i spojrzałam w lustro. Z twarzą nie było tak źle,
zmyłam lekko rozmazany makijaż i wyszłam z toalety.
Harry stał koło
kanapy odwrócony do mnie tyłem w samych spodniach. Wycierał włosy. Zwrócił się
do mnie i objął wzrokiem całe moje ciało.
-Woah… -westchnął
cicho i uniósł delikatnie kąciki swoich ust.
Chcąc przejść
stanął obok mnie, jednak przestrzeń była na tyle mała, że dzieliły nas tylko
centymetry. Napotkałam na jego wzrok. Serce zaczęło być mi jak szalone. Spuściłam
głowę, ale po chwili ją uniosłam, nie mogłam zaprzepaścić takiej okazji, by
znów na niego popatrzeć. Jego idealne rysy twarzy, zatroskane oczy… Coś
uderzyło mi do głowy, łapczywie wpiłam się w jego wargi. Dłonie położyłam na
nagim, gorącym torsie. Harry odwzajemnił moje poczynania. Delikatnie popchnął
mnie na ścianę. Poczułam jego ręce na plecach, zjechał aż do pośladków i uniósł
mnie na wysokość bioder. Oplotłam go nogami. Cały czas mnie podtrzymując,
wsunął dłonie pod moją koszulkę. Jego dotyk działał na mnie jak najlepszy
narkotyk. Byłam oszołomiona całą tą bliskością. Oderwałam się od niego na
chwilę i spojrzałam jeszcze raz w jego zamglone oczy. Był równie oszołomiony
jak ja. Złożyłam pocałunek na jego szyi i zassałam się na jego skórze. Harry zdjął
ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Spojrzałam mu w oczy z dezaprobatą i
zaśmiałam się dźwięcznie. Tym razem to on wpił się w moje wargi, tak
niespodziewanie, że uderzyłam głową o ścianę. Nawet tego nie poczułam i oddałam
się całkowicie w tę walkę języków. Wplątałam palce w jego włosy, a chłopak
niosąc mnie, ruszył do sypialni. Uchylił drzwiczki i oboje opadliśmy na miękkie
łóżko, które wypełniało prawie całe pomieszczenie. Harry składał pocałunki na
całym moim ciele. Pozwoliłam mu zawładnąć sobą. Delikatnie pieścił moją skórę
opuszkami palców, zsuwając ze mnie bieliznę. Przerwałam mu na chwilę i zaczęłam
odpinać pasek jego spodni. Chłopak
uśmiechnął się tylko i rzucił do mojej szyi, namiętnie ją całując. Zamruczałam
cicho i pozbyłam się jego spodni. W tym momencie Hazz złożył namiętny pocałunek
na moich ustach. Oboje nie panowaliśmy nad sobą zupełnie, więc zanim się
zorientowaliśmy, byliśmy już nadzy. Delikatne pchnięcia jego miednicy
doprowadziły mnie do cichych jęków. Zaczął być bardziej brutalny, widział, że
mnie to kręci. Zacisnęłam pięści na kołdrze i przygryzłam wargę.
-Ha… Harry…
-wyjęczałam, a on zaostrzył pchnięcia. Pochylił się nade mną i szepnął:
-Chcesz tego?
–uśmiechnął się zawadiacko.
-Wiesz…
-odpowiedziałam ledwie łapiąc powietrze.
Muskając raz po
raz moje wargi, zaśmiał się dźwięcznie. Przyśpieszył, co doprowadziło mnie do
ekstazy. Wbiłam paznokcie w jego plecy i krzyczałam jego imię. Czułam, że zaraz
będę u szczytu, więc wgryzłam się w jego obojczyk, jednak nawet to nie uciszyło
mojego ostatecznego jęku. Harry opadł obok mnie na łóżko, uśmiechnął się i
pocałował czule. Objęłam go i wtuliłam się w jego idealnie jak dla mnie
wyrzeźbione ciało.
Nagle usłyszałam
znajome nam głosy i drzwiczki pomieszczenia otworzyły się z rumorem. Na łóżku usiadł
Louis i Zayn dziko się śmiejąc. Przerażona naciągnęłam na siebie kołdrę i
zorientowałam się o co chodzi. Byli kompletnie pijani i przemoknięci.
Spojrzałam niepewnie na Harrego, próbując powstrzymać śmiech.
-W łóżku się
ukryli, widziałeś? –powiedział śmiesznie Zayn łapiąc Louisa za koszulkę.
Wyglądało to przekomicznie, więc zaczęłam się śmiać. Harrego widocznie to nie
rozśmieszyło aż tak, bo zmarszczył brwi, patrząc na kolegów. Pokręcił głową,
rozchmurzając się.
-Spadać, jełopy…
-powiedział i zaczął mnie całować, próbując wrócić do tego co robiliśmy zanim
wszyscy wrócili. Odepchnęłam go ze śmiechem.
-Harold!
–krzyknęłam i wskazałam ręką na leżącego na naszych nogach Zayna i
rozśmieszającego go Louisa.
-Hazz, ogierze
pamiętasz jak opowiadałeś mi jak… -zaczął pijany Lou, jednak nie zdążył
dokończyć, bo Harry rzucił w niego poduszką.
-Won! –krzyknął
przez śmiech mój chłopak. Louis otworzył szeroko oczy.
-Nie pochwalisz
się Vicky do jakiego obłędu doprowadzasz
dziewczyny?! Mam nadzieję, że obijecie rekord tej nocy… -puścił mi oczko. –A
teraz idziemy droga młodzieży! –pociągnął rękę Zayna i zatrzasnął za sobą
drzwi.
Harry uniósł lewy
kącik ust i spojrzał mi w oczy.
-Pobijemy ten
rekord? –zaśmiał się. Przejechałam ręką wzdłuż kręgosłupa i przyciągnęłam go
bliżej do siebie.
-Fuck this shit…
-uśmiechnęłam się i zaczęłam całować chłopaka namiętnie.
~
Obudziłam się
nagle czując totalną dezorientację. Zacisnęłam mocniej powieki i znów
otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i poczułam przyjemne 36.6
obok siebie. Chłopak oddychał równomiernie, jego zamknięte powieki swobodnie
chroniły oczy przed światłem, a usta ułożone były w mimowolny uśmiech. Nagle do
mojej głowy uderzyło milion myśli. Zaczęłam przypominać sobie wydarzenia tej
nocy. Usiadłam gwałtownie i obiema dłońmi objęłam głowę.
-Co ja narobiłam…
-wyszeptałam i chwyciłam swój telefon. Sprawdziłam godzinę i powoli wyszłam z
łóżka. Ubrałam swoją bieliznę, pierwszą lepszą koszulkę jaka leżała w pobliżu i
wyszłam z pokoiku, tak by nie obudzić Stylesa.
Moim oczom ukazał
się dziwny widok. Liam spał na siedząco trzymając na kolanach głowę leżącego
Zayna, a Louis leżał na podłodze. Obok niego, pod kocem leżeli wtuleni w siebie
Claudia i Niall. Uklęknęłam przy przyjaciółce i szarpnęłam ją porządnie, a ona
tylko lekko odchyliła powieki i znów zamknęła oczy. Zrobiłam to jeszcze raz a
ona wreszcie się obudziła.
-Co? – powiedziała
poranną chrypką. Przyłożyłam jej palec do ust i pociągnęłam za sobą do
łazienki. Dziewczyna po drodze odwróciła się, spojrzała na Nialla i uśmiechnęła
się szeroko, nieświadomie. Zamknęłam cichutko drzwi i spojrzałam na
przyjaciółkę, która usiadła pod prysznicem.
-Przespałam się z
nim… - powiedziałam z bólem w głosie jednocześnie usiadłam na toalecie. Moja
przyjaciółka, nie do końca jeszcze przytomna, spojrzała na mnie pytająco. Po
chwili zaczęła patrzeć w przestrzeń. Uderzyła dłonią w czoło i przeniosła wzrok
powrotem na mnie.
-Cholera… Ile ja
wypiłam? –powiedziała Cloud.
-Pamiętasz coś?
–zapytałam niepewnie. Pokręciła przecząco głową.
-Że ty poszłaś
gdzieś z Harrym, my zostaliśmy na plaży… Louis wyciągnął alkohol i… i Niall się
do mnie przystawiał… Mówiłam, że jest najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam,
tylko, że jest gwiazdą. On mówił, że zobaczymy co z tego będzie… Że… Że padało
i przenieśliśmy się pod takie filary. I nawet goniła nas fanka… -zaśmiała się,
bełkocząc nie od rzeczy. –Wróciliśmy tu i Louis mówił, że nie mamy się wami
interesować. Jezus, jak wy byliście głośno… A poszliśmy spać… Boże, o 5? Która
w ogóle godzina? –słuchałam przyjaciółki, próbując złożyć to w jakąś całość,
ale ona naprawdę miała luki w pamięci.
-Trochę po 6…
-odpowiedziałam zerkając na telefon.
-Spałaś z nim…?
–krzyknęła, jakby dopiero do niej dotarło. Patrzyłam na nią ślepo, a potem ukryłam
twarz w dłoniach.
-Co on sobie pomyśli?
Że jestem łatwa… Puszczalska. Nie wierzę, że dałam się tak omamić. Jezus,
przespałam się z gwiazdą. A ty mnie nie powstrzymałaś?! Czuję się jak szmata…
To wszystko poszło tak za szybko… Wydawało mi się, że go kocham. –mówiłam powoli, czując napływające do moich
oczu łzy.
-Jedyne co nam
pozostało to ucieczka do Meksyku i zmiana tożsamości… -wyszeptała Claudia.
Boskie opowiadanie czekam na ciag dalszy ;)
OdpowiedzUsuńDLACZEGO TY MI TO ROBISZ? NO DLACZEGO? :C TAK DŁUGO NIE BYŁO NIC DODAWANE, A BLOG JEST CUDOWNY :)
OdpowiedzUsuńproszę cię, dodaj coś w styczniu jeszcze, co ty na to? :>
albo w tym tygodniu? błagam cie dziewczyno, piszesz niesamowicie! ;)
czekam na nowy rozdział,
@ajemdirectioner
jeeejku *.* nie spodziewałam się takiej reakcji :O nie pisałam, bo wydawało mi się, że i tak nikt tego nie czyta... postaram się zmotywować awww <3 KOCHAM WAS!
UsuńJA CHCE DALEJ !!
OdpowiedzUsuńJA TEŻ CHCĘ DALEJ!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3
Proooszę, poinformuj mnie o nowym:
@FreeHugsHarry
Pozdrawiam ciepło! <3
Super blog i genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWenki <33
http://iloveyouorhate.blogspot.com/ <--Zapraszam do mnie :***