piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział IV


Schodziliśmy po stromych, drewnianych schodach prowadzących do plaży. Było ciemno, a Lou niezdarnie świecił latarką. Harry szedł obok mnie, raz po raz spoglądając w moją stronę. Niall zaczął opowiadać jakieś wymyślne straszne opowieści, żeby nas wystraszyć, ale jego parskanie śmiechem stanowczo mu w tym nie pomagało. W pewnym momencie noga osunęła mi się ze schodka i już widziałam siebie zjeżdżającą na tyłku do samej plaży. Na szczęście w ostatniej chwili złapał mnie Harry. Oplótł ręką moją talię i przysunął do siebie. Claudia wybuchnęła śmiechem.
-Jak zwykle. -śmiała się cały czas.
-Jesteś cała? -spytał troskliwie Styles, odgarniając włosy z mojej twarzy.
-Tak, jasne. U mnie to normalne. -uśmiechnęłam się. -Dzięki.
Z niechęcią odsunęłam się od chłopaka. Z sekundy na sekundę zakochiwałam się w nim coraz bardziej. I to nie była miłość do plakatu, jaką darzyłam go do tej pory. Chociaż prawda była taka, że nie kochałam Harrego Stylesa, za te śliczne loki, czy urocze dołeczki. Pierwszy raz moje serce zadrżało kiedy przeczytałam w necie kilka zabawnych faktów na temat zespołu. Kiedy obejrzałam filmiki, na których One Direction pokazywało swoją głupotę. Za tę głupotę go kochałam.
Odwróciłam się w stronę reszty i gestem pokazałam, że możemy iść dalej.
Do naszych uszu dobiegł dźwięk fal spotykających się z brzegiem. Zdjęłam buty. Chłopcy wbiegli na plażę krzycząc i śmiejąc się głośno. Lou i Harry zaczęli turlać się po piasku wydając dziwne odgłosy. Podbiegli do wody,a ja z Claudią za nimi. Zamoczyłam nogi do łydek i stwierdziłam, że woda wcale nie jest taka zimna. Niall i Zayn udawali niezidentyfikowane stworzenia jakieś 5 metrów ode mnie. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w górę. Pozwoliłam mruczącym falom obijać się o moje ciało. Gwieździste niebo wypełniło mi pole widzenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Piękne, nie? -usłyszałam nagle za sobą zachrypnięty głos. To Harry stał za mną, swoją klatką piersiową dotykał mojego prawego ramienia. Dotyk ten wywołał u mnie nie małe dreszcze, biło od niego niesamowite ciepło. Ciepło, które przyciągało. Odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem.
-Mało powiedziane... -i znów uniosłam wzrok ku górze.
-Widzisz tę grupkę gwiazd? O tam... -wskazał palcem, a ja wzrokiem powędrowałam za nim. -Co ci przypominają?
-Serce? -zapytałam niepewnie i spojrzałam na chłopaka. On nadal patrzył w górę.
-Dziwne nie? Nikt nigdzie nie zarejestrował tego gwiazdozbioru. -wtedy spojrzał na mnie tym samym sposobem jak w garderobie. Zagryzłam delikatnie wargę i... i mogę przysiąc, że oblałam się rumieńcem.
Poczułam delikatne chłodne uderzenie na plecach i natychmiast się odwróciłam unosząc brwi. Louis, Liam i Zayn chlapali nas wodą z ogromnym zapałem. Oddałam im to na co zasłużyli i pobiegłam w głąb plaży. Louis nabrał wody w dłonie i puścił się za mną. Biegliśmy wzdłuż plaży, a kiedy Lou wreszcie mnie złapał okazało się, że wody w dłoniach już nie ma. Wytknęłam na niego język i zaczęłam głośno się śmiać. Spojrzałam za plecy Louisa, okazało się, że wszyscy idą w naszą stronę. Znaczy: Harry niósł Nialla na plecach coś śpiewając, a Zayn z Liamem pilnowali mojej przyjaciółki doprowadzając ją do śmiechu a'la prosiak.
-Robimy ognisko? -zapytał nagle Liam.
Wszyscy równo spojrzeli na niego z zaskoczonymi minami.
-Jasne! -krzyknął Lou i pobiegł gdzieś nagle chwytając dwie gałęzie. Harry i Niall poszli w jego ślady. Zayn przyniósł pniaki, byśmy mogli usiąść. Osadziłam się na jednym z nich i przyglądałam się jak Liam precyzyjnie rozpala to cudo, a Lou mu pomaga. Obok mnie usiadł Harry.
Kiedy Liamowi udało się wzniecić ogień, wyciągnął pianki. Każdy wbił jedną na swój kij. Niall nagle zaczął śpiewać piosenkę o jedzeniu. Wybuchnęłam gorącym śmiechem. Wszyscy zaczęliśmy śpiewać. Z tego śpiewu wyszedł nam dziwny twór, który po chwili zmienił się w rap. Tak jak siedzieliśmy, każdy po kolei wymyślał dwa wersy piosenki. "Każdy kto tu jest, będzie z nami jeść!" zakończył epicko Niall.
-Są gotowe? -spytał Liama dotykając gorącej pianki. Ten w odpowiedzi kiwnął mu głową z uśmiechem. Każdy zabrał się za swoją.
Wzdrygnęłam się kiedy skończyłam.
-Zrobiło się zimno, czy mi się tylko wydaje? -rzuciłam pytaniem i potarłam dłonią o swoje ramię.
-Mi tam zimno nie jest... -odezwał się Niall jedząc kolejną piankę. -..ale wiesz, ja mam trochę dłuższe spodnie. -uśmiechnął się i spojrzał na moje nagie nogi.
Siedzący obok mnie Harry, również na mnie spojrzał, a po chwili wstał. Podszedł do torby Liama i wyciągnął koc, którym mnie okrył.
-Tak dobrze? -patrzył na mnie bokiem z tym łobuzerskim uśmiechem na twarzy, która podświetlał jedynie ogień.
-Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech, a Harry przysunął się bliżej.
Chwyciłam telefon i wystukałam adres mojego ulubionego portalu. Odkąd ogłosiłam na twitterze, że razem z Cloud wygrałyśmy bilety przybyła mi masa śledzących. Dziewczyny były ciekawe co będziemy robiły podczas naszego pobytu w Londynie. Kiedy ujrzałam liczbę wiadomości prywatnych, otworzyłam szeroko oczy. Większość miała podobną treść, więc zrezygnowałam z przeglądania ich i zaćwierkałam tylko "Plażowanie...".
-Jest tu jakiś jeszcze otwarty sklepik? -spytałam po jakimś czasie spoglądając na godzinę.
-Tu dopiero w nocy zaczyna się życie. -zaśmiał się Zayn.
-Pójść z tobą? -wtrącił się nagle Harry.
-Zaoszczędziłbyś mi jakieś pół godziny szukania. -odpowiedziałam zdejmując z siebie koc.
-Więc się przydam. -chłopak wstał, a ja za nim. Louis rzucił mu latarkę, a on zręcznie ją złapał.
Chwyciłam buty i ruszyłam w stronę schodów. Dogadywałam się z nim świetnie, nie brakowało nam tematów, wręcz brakło czasu na dokończenie każdego z kolei.
Usiadłam na pierwszym schodku i otrzepałam stopy z piasku, po czym włożyłam swoje czerwone trampki. Kiedy wstałam, Harry niepewnie spojrzał na mnie i poświecił latarką na schody.
-Chcesz rękę? -zaśmiał się cicho i wysunął dłoń w moją stronę.
-Myślisz, że tak będzie bezpieczniej? -też się zaśmiałam. Styles kiwnął głową i jednocześnie potrząsnął lokami, co spowodowało, że miałam ochotę zamruczeć. Wiem, to było dziwne, ale Harry doprowadzał mnie do takiego stanu. On chyba doprowadzał do takiego stanu wszystkie dziewczyny. Podałam mu swoją dłoń. Splótł nasze palce i ruszyliśmy.
-Tu chyba dam radę. -powiedziałam kiedy wyszliśmy na drogę. Zaśmiał się i puścił moją rękę.
Dotarliśmy do małego, półokrągłego sklepiku typowego dla turystycznego miasta. Podeszłam do półki i chwyciłam puszkę cherry coli. Przy kasie przemiła pani zaproponowała mi owocową gumę do żucia z Myszką Miki na opakowaniu, myśląc o chłopaku czekającym pod sklepem poprosiłam dwie sztuki.
-Za przyprowadzenie mnie tu. - powiedziałam wręczając Harremu gumę i śmiejąc się.
-Smak dzieciństwa. -zaśmiał się.
-No kurczę. -odpowiedziałam i otworzyłam puszkę upijając łyk.
-Pokażę ci coś jeszcze, okay? -spytał nagle.
-Okay. -kiwnęłam i poszłam z nim, chociaż nie wiedziałam gdzie.
-Tak właściwie mało o sobie nie wiemy. -zagadnął, kiedy szliśmy.
-Ooo kolego, grubo się mylisz... -odpowiedziałam śmiechem. -Ja o tobie bardzo dużo wiem. -puściłam mu oczko.
-No popatrz, ja wiem, że masz na imię Victoria, że jesteś śliczna i świetnie mi się z tobą gada. -spojrzał na mnie w oczekiwaniu. Opowiedziałam mu więc o swojej rodzinie, o tym jak poznałam Claudię, mówiłam o szkole, o swojej obsesji na punkcie jego zespołu, rozmawialiśmy też o problemach.
Zeszło nam migiem jakieś 20 minut drogi. Byliśmy na skarpie, która ogrodzona była drewnianym, prowizorycznym płotkiem. Widok, który nam się ukazał był niesamowity. Wodę oceanu oświetlało mrugające światło latarni morskiej.
-Przypatrz się dobrze... -Harry przerwał milczenie -...wygląda jakby ocean oddychał.
Miał rację, światło robiło takie wrażenie. Podeszłam do płotku i usiadłam na jednym z nieociosanych pali, by chociaż przez chwilę napawać się tym widokiem i wsłuchać w szum fal. Usłyszałam ciche kroki Harrego. Stanął obok mnie, znów czułam jego ciepło. Jego delikatny oddech owionął całą moją twarz. Zaciągnęłam włosy za ucho i spojrzałam głęboko w zielone tęczówki. Zerknęłam na jego idealne, malinowe usta i znów w oczy. Dotknął mojego policzka i przesunął rękę wzdłuż mojej czaszki delikatnie wplątując palce w moje włosy. Maniakalnie przenosił wzrok z moich ust w oczy, jakby nie mógł zdecydować się na co patrzeć. Rozchyliłam wargi i przymknęłam powieki. Harry delikatnie musnął moje usta raz, i drugi. Pozwoliłam naszym językom zetknąć się ze sobą i oddać w powolny, intymny taniec. Serce biło mi jak oszalałe, a zarazem było spokojne jak nigdy dotąd. Jakby znalazło swoje miejsce, idealne, przy jego klatce piersiowej. Chłopak odsunął się ode mnie na centymetr, jednak ja łaknąc go bardziej wznowiłam pocałunek. Poczułam jak kąciki jego ust unoszą się ku górze. Odsunęłam się od niego i zaśmiałam się cicho.
-Chciałem przeprosić, ale... -wykonał ruch ręką wskazując na mnie.
-To ja powinnam cię przeprosić, właśnie za to 'ale'. -powiedziałam spuszczając wzrok. W tej chwili oboje się uśmiechaliśmy.
-Wcale nie ma za co przepraszać. -odpowiedział pewnie i powiódł wzrokiem za swoją dłonią przykładając ją do mojej. Splótł nasze palce i znów spojrzał na mnie.
-Pamiętasz… Pamiętasz videobloga, którego prowadziłaś jakieś 3 lata temu? –zaczął Harry. Otworzyłam szeroko oczy, może i nawet usta. Wpatrywałam się w twarz chłopaka, próbując zrozumieć o co chodzi. Widocznie bardzo go tym rozbawiłam, bo próbując zachować powagę patrzył na mnie śmiesznie.
-Co? –zmarszczyłam brwi, zastanawiając się czy mam się śmiać czy płakać.
-Razem z Claudią, racja?
-Tylko mi nie mów… -zaczęłam kręcąc głową ze śmiechem.
-Oglądałem każdy odcinek jako szczeniak i marzyłem o tym, żeby spotkać taką dziewczynę jak Victoria. –jego delikatny uśmiech uwydatnił dołeczek w policzku. Nadal patrzyłam na niego jak debilka.
-Miałam wtedy 14 lat… -zaczęłam się śmiać. –Nigdy nie sądziłabym, że przyszła gwiazda, Harry Styles, będzie oglądał nasze wygłupy! –mój śmiech przerodził się w histeryczny śmiech. Nagle się uspokoiłam. –Mówisz poważnie?
-Całkiem, całkiem. –odpowiedział rozpromieniony Styles.
-Fuck. –wyrzuciłam z siebie ze śmiechem zakrywając usta dłonią. Teraz zrozumiałam sens jego spojrzenia. –Więc… Tak właściwie to… się znamy. –dokończyłam, unosząc brwi.
Odwrócił się i pociągnął mnie za rękę.
-Hej! -zaśmiałam się idąc za nim.
-Teraz pokażę ci miasto. -powiedział dorównując mi kroku.
Weszliśmy w uroczo oświetloną alejkę z pamiątkami.
-Uwielbiam ten klimat. -szepnęłam płynąc wzrokiem po każdym stoisku.
Harry zatrzymał się przy jednym z nich. Było tu mnóstwo zabawek, pamiątek, niedorobionych w pewnym sensie, ale urzekających swoim 'byciem'. Każdy przywoził z wakacji chociaż jedną pamiątkę, w tym sęk, przywołują wspomnienia. Harry przejechał palcem, po bransoletce i przykuł tym moją uwagę. Na blaszce związanej czarnym sznurkiem widniał pochyły napis 'you're my breath' .
-Poproszę jedną. -powiedział nagle Harry do sprzedawcy i uśmiechnął się do mnie.
-I jeszcze jedną dla mnie. -dodałam również uśmiechając się do chłopaka. Ten spojrzał na mnie pytająco, jednak ja nie dałam zbić się z tropu. Facet z plakietką 'peter pan' na koszulce podał nam dwie bransoletki. Chwyciłam rękę Harrego zanim jeszcze odeszliśmy sprzed stoiska i zaczęłam obwiązywać sznurkiem jego nadgarstek.
-Victoria... Czy... Czy ty... -mówił Harry patrząc na moje ręce -Chciałabyś ze mną być? -dokończył mówić i spojrzał mi w oczy.
-Przecież jestem tu z tobą głupolu. -skończyłam wiązać i też spojrzałam na jego twarz. Chłopak nagle się rozpromienił, widziałam, że się denerwuje, więc chciałam mu jakoś pomóc. Tymczasem sama w duchu sztywniałam coraz bardziej.
-Tak, wiem. -powiedział śmiejąc się i delikatnie chwytając moją rękę. Zakładał mi bransoletkę. -Może powiem to inaczej... Chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Czułam się jakby ta odpowiedź była odpowiedzią na pytanie mamy w lunaparku, kiedy miałam 8 lat "Kochanie chciałabyś tego wielkiego lizaka w kształcie serca?" "Oh, tak mamusiu, głupie pytanie, przecież wiesz, że je kocham!". Nogi się pode mną uginały, a on cierpliwie oczekiwał odpowiedzi, wiążąc sznurek. Jezus, miałam ochotę rzucić mu się na szyję i krzyknąć "HARRY STYLES'IE, PRZECIEŻ JESTEŚ MOIM MARZENIEM!".
-Znasz odpowiedź... -zaczęłam śmiejąc się, nie mogłam dłużej wytrzymać.
-Kocham cię, Vicky i nie obchodzi mnie co na to cały świat. Chcę z tobą być, wspierać cię w każdej chwili, wychować nasze dzieci, wnuki i zestarzeć z tobą w bujanym fotelu. Czuję jakbym znał cię wieki, marzyłem żeby cię poznać i nie chciałbym cię stracić. -przerwał mi Harry. Przymknęłam powieki, a spod jednej wydobyła się łza. Łza radości. -Hej... Nie płacz, co jest? -zatroszczył się chłopak ścierając palcem kropelkę.
-Harry, nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach nie spodziewałam się, że powiesz mi coś takiego. -Harry znów przerwał mi, tym razem pocałunkiem.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział III

Po obejściu kilku dotąd nieznajomych dla mnie i mojej przyjaciółki pomieszczeń znów byliśmy na ogromnej hali, tym razem raczej w roli gwiazdy. W budynku nie pozostało zbyt wielu ludzi, jedynie ochrona, którą można było zauważyć sporadycznie. Szliśmy w stronę schodków prowadzących na scenę kiedy Louis podbiegł do mnie od tyłu i połaskotał, jednak on sam śmiał się przy tym bardziej niż ja.
-Mam genialny pomysł! -krzyknął unosząc palec w górę.
-O nie! Tomlinson ma pomysł! -jęknął Niall, wybuchając po chwili śmiechem.
Louis wytknął język do blondyna i wypalił:
-Jedźmy na plażę, prooszęęę...
-Przecież do Bournemouth mamy półtorej godziny jazdy, Lou. -oprzytomnił go Liam wchodząc na scenę.
-Mamy całą noc, kto jest za-palec do góry! -zagrodził nam drogę wspaniały pomysłodawca.
Pierwszy palec podniósł Harry z uśmiechem niczym dziecko, które dostaje lizaka. Liam pokręcił głową ze śmiechem, a ja poszłam w ślad Hazzy i podniosłam niepewnie palec. To samo zrobił Niall równocześnie z Claudią. Louis popatrzył na nas wszystkich i odwrócił się do Liama.
-Przegłosowane - jedziemy! -powiedział najstarszy z chłopaków z dumą w głosie.
-Nie tak szybko... -przerwałam zanim Liam zdążył się odezwać. -Chcemy prywatny jedno-piosenkowy koncert, natychmiast,wtedy pojedziemy. -zaśmiałam się głośno.
-One thing! -powiedziała moja przyjaciółka kiedy Liam otworzył usta, przewidując, że spyta co mają zaśpiewać.
-Okay. -powiedział Niall patrząc na twarze swoich przyjaciół. Reszta chętnie pokiwała głowami.
Chłopcy ustawili się w głębi sceny, a ja z Cloud stałyśmy na jej przodzie. Niall zszedł na chwilę ze sceny i po chwili wrócił z gitarą. W tym samym czasie moja przyjaciółka wyciągnęła już swojego smartfona i przygotowała się do nagrywania. Zaśmiałam się patrząc na nią, a ona tylko wzruszyła ramionami. Blondyn zaczął grac, a Liam wyśpiewał pierwsze słowa. Twarz sama mi się rozpromieniła. Po Liamie przyszła kolej Harrego, wyśpiewał mój ulubiony wers piosenki wychodząc spośród chłopaków i kierując go bezpośrednio do mnie. Uśmiechał się przy tym tak, że moje serce było już blisko palpitacji. W pierwszym momencie byłam w totalnym szoku, jednak czułam się jak w siódmym niebie. Kiedy po hali rozległ się charakterystyczny śmiech Nialla, Harry odwrócił się w stronę chłopaków i uśmiechnął jeszcze szerzej. Kiedy skończyli zafundowałyśmy im gorący aplauz i piski. Ogarnęło nas chwilowe zwątpienie kiedy dołączył do nas Louis. Pierwszy śmiechem wybuchnął Zayn, potem reszta. Niall odłożył gitarę, tak aby nikt nie domyślił się, że była używana, a my zeszliśmy już ze sceny kierując się w stronę wyjścia.
-Będzie trzeba ominąć ochroniarzy, nie wypuszczą nas od tak. -powiedział Styles głosem niby przejmującym, ale jednak można było w nim usłyszeć nutkę nadziei na odrobinę dobrej zabawy.
-Mamy uciekać? -zaśmiałam się unosząc brwi.
-Czemu nie?! -uśmiechnął się do mnie szeroko Niall.
-W takim razie się rozdzielimy. Ja z Vicky i Zaynem pójdę wyjściem 1c, Niall z Liamem 2c, a Claudia z Harrym 3c ok? Spotkamy się w naszym busie. Tylko ostrożnie! -sprawnie wytłumaczył Louis. Po chwili spojrzał na Harrego, puszczając mu oczko. Nie miałam pojęcia co to znaczy, ale wydawało mi się , że nikt inny oprócz mnie tego nie zauważył.
-Ok, powodzenia. -z szerokim uśmiechem powiedział Niall.
-A czy ja mam coś do gadania? -spytał Liam z błagalną miną.
-Zwykle nie. -Niall mówiąc to pociągnął go za rękę.
Louis przybił żółwika Hazzie i odwrócił się idąc za scenę.
-Chodźcie. - kiwnął ręką byśmy z Zaynem szli za nim.
Odwróciłam się jeszcze za Claudią, która desperacko trzymała się mnie wzrokiem i jednocześnie umierała z podniecenia na myśl, że została sama z Harrym. "Tylko mi go nie podrywaj, bo urwę łeb!" przesłałam jej porozumiewawcze spojrzenie, a ona kiwnęła głową.
Weszliśmy w ciemny korytarz i stanęliśmy niepewnie.
-Wie ktoś może gdzie jest światło? -spytał piskliwym głosikiem Lou. Zachichotałam cicho.
Nagle zrobiło się jasno.
-Chyba znalazłem. -powiedział Malik oparty głową o pstryczek ledwo powstrzymując śmiech. Ruszyliśmy żwawo, kiedy za nami rozległ się jakiś dźwięk. Automatycznie schowaliśmy się we wnęki od drzwi, ja i Zayn na prawo, Louis na lewo.
-Jest tu kto? -dotarł do nas gruby głos ochroniarza. Wszystko uszłoby nam na sucho gdyby Lou nie odezwał się cienkim "nie". Prawie się roześmiałam, na szczęście Zayn zakrył mi usta dłonią. Ochroniarz pewnie zgłupiał, bo nie odezwał się po raz drugi. Słychać było tylko powolne kroki. Wszyscy mieliśmy przerażone miny, nagle Lou znów wypalił "niestety, muszę tu jeszcze posprzątać kochanieńki". Tym razem to ja zakryłam sobie usta, a Lou śmiał się bezgłośnie podobnie jak Zayn. Kroki ucichły.
-Yyy... Zgasić światło, czy zostawić pani zapalone? -odezwał się zmieszany ochroniarz.
-Zostaw skarbie... -nasz kolega ledwie zdołał odpowiedzieć.
Ochroniarz odwrócił się i prawie wyszedł już z korytarza, kiedy my parsknęliśmy cichym śmiechem.
-Biegiem! -szepnął Zayn i ruszyliśmy wzdłuż korytarza skręcając przy najbliższej okazji w lewo. Dalej też prowadził korytarz, którym błyskawicznie biegliśmy. Naszym oczom ukazało się wyjście 1c.
-Dzięki Bogu! -powiedziałam prawie wypluwając płuca.
Wyszliśmy z budynku i pośpiesznie podążaliśmy do busa. Na dworze było jeszcze jasno, ale do zmierzchu dużo nie brakowało.
 -Kto ma kluczyki? -spytałam, ponieważ wydawało mi się, że trochę czasu już minęło odkąd się rozdzieliliśmy.
-Ja. -odpowiedział Lou wyciągając je z kieszeni i potrząsając nimi ze śmiechem.
Pokręciłam śmiesznie głową i przyśpieszyłam z myślą o czekających pod busem uciekinierach.
~
Miałam rację, wszyscy już czekali na nas pod busem sprytnie ukryci przed ochroną. Claudia zaczęła kiwać ręką, ale ja nawet nie miałam siły, żeby do niej podbiec. Cała nasza trójka ciężko oddychała ze zmęczenia i nadmiernego śmiechu, którego do tego momentu nie mogliśmy powstrzymać.
-Co tak długo? -spytała Cloud kiedy dotarliśmy do nich. Louis już zabrał się za odkluczanie auta.
-Mała przygoda, Louisowi wzięło się na zmianę zawodu. -mówiąc to wybuchłam śmiechem razem z Zaynem. Przyjaciółka spojrzała na mnie pytająco z uśmiechem.
Weszłyśmy do busa, a naszym oczom ukazała się umieszczona po lewo narożna kanapa z czarnego miękkiego materiału, a naprzeciwko niej ogromna plasma. Obok kanapy było pomieszczenie z tabliczką "WC" na drzwiach. Na ścianie na której była plasma, tuż obok drzwi ustawione były meble kuchenne i nieduża lodówka. Na samym końcu tego "przewozowego domu One Direction" po prawo były dwie pary drzwi, zapewne do sypialni. Całe wnętrze przypominało raczej wnętrze luksusowego jachtu niż wnętrze busa.
-Wooow! -wyrwało się mi i Claudii, złapałyśmy się za ręce i przez ułamek sekundy zachwycałyśmy się widokiem.
Natychmiast opowiedziałam Claudii, Harremu, Niallowi i Liamowi co przydarzyło nam się podczas szukania busa. Oczywiście Lou i Zayn pomogli mi w momentach kiedy nie mogłam dokończyć ze względu na ataki śmiechu.
-Więc kto jedzie ze mną z przodu? Nie chcę być samotny... -powiedział nagle Lou.
-Ja! - powiedział żwawo Liam -Jeszcze nas zgubisz, i co? -dokończył i wyszedł ze śmiechem z busa.
-My się wami zajmiemy. -poratował szybko Niall i uniósł łobuzersko brwi. Jednocześnie usiadł na kanapie i chwycił pilota.
-Okay, miłej zabawy! - powiedział Louis tez wychodząc z busa i puszczając mi oczko.
Drzwi się zamknęły, a ja usiadłam na kanapę obok blondyna. Claudia i Zayn postanowili wybrać podłogę, a Harry podszedł do lodówki.
-Chcecie coś do picia? -zapytał.
-A macie colę? -odpowiedziałam pytaniem i zmarszczyłam czoło. Chłopak wyciągnął z lodówki butelkę zimnej coli:
-Jakżeby inaczej! -zaśmiał się.
-To ja też poproszę! -dołączyła się Cloud.
-I ja! -uniósł głowę Niall wpatrzony w ekran telewizora.
-Ja też nie pogardzę... -zaśmiał się Zayn, który pomagał Horanowi w trudnym wyborze playlisty z utworami, która miała nam umilić jazdę.
Bus ruszył. Harry pokręcił głową i nalał wszystkim napoju, a następnie podał szklanki. Stanął oparty o ścianę z założonymi rękoma.
-Czym się tak właściwie zajmiemy? -zatroszczył się o nas patrząc na swoich przyjaciół ze śmieszną miną.
-Proponuję kalambury! -zaczęłam upijając łyk.
-O taak! -krzyknął Zayn nagle odrywając się od bezliku piosenek.- Zaczynam!
Niall włączył stare dobre hity znane wszystkim na świecie, a Zayn wypełniał swoje zadanie. Nikt nie mógł rozszyfrować jego wygłupów. Nagle Horan  wypowiedział nazwę zespołu, którego nigdy w życiu nie słyszałam i zaczął się niemiłosiernie śmiać. Wszyscy zaczęliśmy go uspokajać po kolei wpadając w jeszcze większe sidła śmiechu. Kiedy Irlandczyk odzyskał w miarę panowanie nadeszła jego kolej. Przytulał każdego, a swój brzuch próbował przeistoczyć w telewizor.
-Teletubisie! -Harry wstał i wykonał swój taniec zwycięstwa. Przyszła kolej na niego.
Usiadł na środku i ręką wskazał na siebie, z dłoni ułożył serce, a potem wskazał na mnie.
-Kocham cię! -krzyknęłam bez zastanowienia z dumą, że udało mi się rozszyfrować hasło.
-Ja ciebie też! -odkrzyknął Harry z takim samym entuzjazmem wybuchając po chwili gorącym śmiechem.
-Głupek! - zaczęłam się śmiać i chwyciłam leżącą obok mnie poduszkę celując w Harrego. W ten sposób rozpoczęłam bitwę na poduchy.
Czas mijał nam niemiłosiernie szybko i zanim się obejrzeliśmy wszedł do nas Louis.
-Plaża na nas czeka kochani! -krzyknął ponaglając nas wymachiwaniem ręką.
-Emm... musimy przypudrować noski, prawda Cloud? -powiedziałam wstając i udając się w stronę łazienki.
-Kobiety... - pokręcił głową Lou z uśmiechem.
-Też muszę przypudrować nosek! -powiedział z naburmuszoną miną Zayn kiedy znikałyśmy za drzwiami łazienki.
Przeczesałam włosy szczotką wiszącą pod lustrem i oparłam się o ścianę. Kąciki ust nieprzerwanie miałam uniesione ku górze, a policzki bolały mnie od śmiechu.
-Są niesamowici! Po tak krótkim czasie czuję się, jakbym znała ich wieczność... -powiedziałam szeptem do przyjaciółki chcąc wiedzieć jak ona się tu czuje.
-Wcale nie dziwię się, że oni tak zżyli się od czasów "X Factora". Są jak bracia, co nie?- odpowiedziała mi, a w jej oczach wręcz płonął ogień radości. -A nas... A nas traktują jak swoich. Będę tęskniła kiedy wyjedziemy... -dodała i spuściła wzrok.
-Na razie cieszmy się chwilą, gotowa? -uśmiechnęłam się szerzej i wyszłam z pomieszczenia. Przyjaciółka kiwnęła głową i wyszła za mną. Chłopcy czekali już na nas gotowi, nawet Liam z dość dużą torbą na ramieniu.
-Chodźmy. -skwitowałam i wzruszyłam ramionami z promienną miną.
~